Forum Desperate Housewives / Gotowe na wszystko Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Desperate Housewives season 9 - by Granmor

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Desperate Housewives / Gotowe na wszystko Strona Główna -> Desperacka twórczość własna / NIEDOKOŃCZONE sezony 9-te DH
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Nie 23:02, 05 Paź 2014    Temat postu: Desperate Housewives season 9 - by Granmor

Cytat:
"Desperate Housewives" powraca! A przynajmniej takie są plany....

Reboot "Kawy i Croissaint" został napisany, aktualnie twórcy poszukują wydawcy. Z tego powodu "Show" już niedługo wróci na antenę stacji. Jednak to nie wszystko. Twórcy KiC postanowili dokręcić własną wersję dziewiątegi sezonu serialu "Gotowe na wszystko". Jednak co zaproponują, czego nie zrobili poprzednicy?

[center]
[/center]

Przede wszystkim, dla wszystkich najważniejsza jest chyba wiadomość iż w dziewiątym sezonie serialu zobaczymy wszystkie główne aktorki - łącznie z Vanessą Williams oraz.... Nicollette Sheridan!

-Bitch is born nie przeżyło próby czasu, ale naprawdę wierzę w to, że twórcy potrafią w interesujący sposób przywrócić moją postać - oświadczyła Sheridan, potwierdzając tym samym swój udział w dziewiątym sezonie serialu.

Możemy również zdradzić, iż akcja serialu będzie miała miejsce piętnaście lat po zakończeniu akcji ósmego sezonu serialu. Twórcy chcą być wierni temu co zostało przedstawione w zakończeniu ósmego sezonu i wydarzenia te będą częścią opowiedzianej historii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikołajek
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Poznań - Piątkowo
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 7:40, 06 Paź 2014    Temat postu:

15 lat?!



One będą mieć...
■ Susan: 65 lat
■ Bree oraz Renee: 70 lat
■ Gabrielle: 57 lat
■ a Lynette: 66 lat

Z ciekawostek, Karen - gdyby żyła - dobiła by 89 lat a Roy - jej mąż, jeśli wciąż żyje - 97 lat.

* po otrząśnięciu się z szoku *

Dobra, ja się zgadzam i będę go śledzić. OBY TYLKO został zakończony bo nadal czekam na dalszy rozwój akcji przy "Desperate Housewives season 9 - by megan" i "Desperate Housewives SEASON 9 Alternative [-by vandekamp]."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Pon 9:04, 06 Paź 2014    Temat postu:

Nazywam się Katherine Laurain i jestem chora na raka. Cóż, tak właściwie to byłam chora na raka. Dlaczego już nie jestem? To proste. Nie żyję. Leżę właśnie na podłodze w swojej bibliotece w Chateau i już lada chwila, mój mąż oraz córka zorientują się, że jestem martwa. To może im zająć chwilę, bowiem właśnie odbywa się przyjęcie urodzinowe mojej córki a ja miałam tylko na chwilę... zresztą... sami się dowiecie.

Matt Laurain zapukał w drewniane, dębowe drzwi prowadzące do biblioteki i dopiero po chwili zobaczył leżącą na podłodze żonę. Było już za późno, nie żyła. W bibliotece panował chłód, wszystko przez to, że jedno z okien było otwarte a wieczory były już we Francji zimne. Matt płakał i krzyczał ile sił w płucach, ostatecznie nie był przygotowany na ten moment chociaż dobrze wiedział, że się on zbliża.

Tak, już za chwilę cały tłum gości będzie poruszony tym, iż gospodyni tego wspaniałego wieczoru nie żyje. Jednak jedna osoba już o tym wie. Kto? No cóż. Mój morderca.


Desperate Housewives 9x01

"Tacy byliśmy"


Susan Delfino szybkim krokiem przemieszczała korytarz lotniska, kierując się do wyjścia kiedy przewróciła się na prostej drodze wyłożonej białymi kafelkami. Zdarła sobie kolano, aktualnie syczy cicho pod nosem i przeklina.

Kiedy Susan Delfino dowiedziała się o mojej śmierci, była w trakcie odwiedzin wnucząt. Chociaż kilkakrotnie słyszała o tym, iż umieram na raka nigdy nie potrafiła naprawdę tej myśli do siebie dopuścić. Tak. Czas płynął nieubłaganie. A ja po raz ostatni widziałam Susan dokładnie pięć lat, trzy miesiące, dwa dni i osiem godzin temu.

- Susan? - damski głos zwrócił się do mojej przyjaciółki, kiedy ta siedziała na podłodze i wpatrywała w potłuczone kolano- Czy wszystko w porządku? - dopiero teraz Susan spojrzała w górę i zobaczyła Lynette. Uśmiechnęła się do niej niepewnie – Katherine nie żyje. Czy na pewno jest w porządku?
- No tak – mruknęła Lynette próbując pomóc przyjaciółce wstać z podłogi – Chodź tutaj – mruknęła po czym przytuliła swoją przyjaciółkę. Susan schudła, o ile było to jeszcze możliwe sprawiając, iż wyglądała jak wieszak na ubrania. Może sama również była chora?
- Hej Lynette – szepnęła zapłakana Pani Delfino – Gdzie jest reszta? Bree? Gabrielle?
- Kiedy wyjeżdżałam z domu Katherine, Gabrielle była w jacuzzi. Bree dopiero przyleci – oświadczyła blondynka z krzywym uśmiechem. Susan parsknęła jedynie śmiechem w odpowiedzi i kiwnęła głową.
- Niektórzy chyba nigdy się nie zmienią, co? - spytała puszczając oczko do swojej przyjaciółki, a następnie sięgając po swoją walizkę na kółkach która wywróciła się razem z naszą bohaterką.
- Chyba nie – przyznała Lynette z niepewnym uśmiechem – No, chodź, samochód już czeka.

* * *

Kiedy Renee Faulkner dowiedziała się o mojej śmierci, była w trakcie igraszek z swoim ogrodnikiem. To zabawne, jak czasem niektórzy powtarzają błędy swoich przyjaciół i znajomych. Tak. Renee już niedługo miała pożałować gorących chwil z młodzieńcem który wyglądał jak z reklamy Abercrombie & Fitch. Nie mówię o tym, że Ben już niedługo miał wrócić do domu, po prostu... a zresztą... zobaczycie.
Renee zakrywając piersi sięgnęła po telefon komórkowy który natrętnie wibrował na stoliku nocnym, kiedy to ona wolałaby się zająć ciałem młodego mężczyzny który tuż obok szczerzył się w uśmiechu wpatrując w sufit. Najwyraźniej mimo podeszłego wieku, Renee była całkiem dobra w te klocki, a młody mężczyzna na pewno miał jakieś fetysze związane z duuuuużo starszymi partnerkami. Dzwoniła Bree. Rozmowa była krótka i treściwa- już niedługo helikopter Pani Prezydent wyląduje na Wisteria lane i zabierze Renee na lotnisko rządowe.

* * *

Niektórzy uznaliby za zabawne to, jak nieszczęścia zbliżają ludzi. Tak oto kobiety które dawno temu mieszkały w Fairview i nigdy nie miały zamiaru wrócić do tego miejsca spotkały się w moim Chateau we Francji. Po co? Cóż... chciały omówić wszelkie sprawy związane z pogrzebem, tak by Matt mógł w spokoju mnie opłakiwać. Czy to nie wspaniałe z ich strony? Wiedziałam, że dziewczyny z Wisteria lane zawsze potrafią sobie poradzić. W końcu były zdesperowane i gotowe na wszystko.


Susan wpatrywała się w swój kubek z kawą, siedząc w jednym z salonów z Bree oraz Lynette po czym parsknęła cicho śmiechem. Bree spojrzała na swoją przyjaciółkę zaszokowana, unosząc wysoko brwi.

- Susan. To chyba niezbyt odpowiednie tak parskać w domu zmarłej, nie uważasz? - ostrym, acz z pozoru uprzejmym tonem Bree próbowała doprowadzić do pionu swoją eks sąsiadke. Susan spojrzała na rudowłosą nieobecnym wzrokiem, po czym machnęła dłonią zbywalczo i wzięła łyk kawy.
- Wspominałam właśnie Katherine – oświadczyła z uprzejmym uśmiechem.
- Co masz na myśli? - podpytała Bree biorąc łyk swojej kawy.
- Pamiętacie jak zawsze podczas roadtripów uwielbiała puszczać sobie muzykę Celine Dion i śpiewała te smętne piosenki? - spytała z uśmiechem Susan. Lynette zaśmiała się głośno.
- Czy pamiętamy? Oczywiście, że tak. Ona i te jej divy które nawet trochę nie próbowały brzmieć przyzwoicie – mruknęła Bree biorąc łyk kawy. Ona zdecydowanie wolała Madame Butterfly, a nie Bombshell.
- Pamiętam – tym razem Lynette się odezwała – Jak Katherine zaprosiła mnie kiedyś na wino, po tym jak randka jej się nie udała. Była pierwsza w nocy, a ona puszczała "Unbreak my heart" na tyle głośno, by piosenkę słyszała cała ulica.
- Pamiętam! - Susan kiwnęła energicznie głową – A czy Ty Lynn pamiętasz, co stało się chwilę późn iej?


* * * *


Katherine pijana, trzymając w dłoni kieliszek czerwonego wina śpiewa:
Un-break my heart 
Say you'll love me again 
Undo this hurt you caused 
When you walked out the door 
And walked outta my life 
Un-cry these tears 
I cried so many nights 
Un-break my heart 
My heart 

Nagle ktos zapukał do drzwi. Lynette spojrzała w stronę frontowych drzwi siedząc na kanapie, a następnie na Mayfair która najwyraźniej nie była zainteresowana tym, kto o pierwszej w nocy dobija się do jej drzwi. Dlaczego Ci ludzie przeszkadzają jej o tej godzinie? Tak więc to blondynka otworzyła drzwi.... a gdy zobaczyła kto pukał....

- Edie – jęknęła Lynette patrząc na swoją sąsiadkę – Jak mogę Ci pomóc?
- Jak możesz mi pomóc? Żartujesz sobie, Scavo? - warknęła Edie – Jest pierwsza w nocy. Wyłączcie tę kiczowatą muzykę. Muszę wstać o siódmej. Czy Wy myślicie, że domy same się sprzedają w tym mieście?
-Edie! - krzyknęła Katherine unosząc kieliszek – Napij się z nami! Pijemy, bo jest złe życie!
- Że co jest? - mruknęła blondynka poprawiając swój szlafrok w którym przydreptała do domu nieopodal.
- Złe życie jest, gdy randki się nie udają – wyjaśniła szeptem Lynette kiwając przy tym głową.
- Randka się nie udała? Dlatego cała okolica nie może spać bo randka Katherine Mayfair się nie udała? - warknęła blondynka- To ja może wrócę do Dave'a i ja mu powiem... "sorry kochanie, ale dzisiaj nie zaśniemy, bo złe życie. No wiesz. Nieudana randka".
- Zaraz pójdzie spać, zwróć uwagę na to jak się giba. Kwestia minut, kiedy pójdzie spać – mruknęła szeptem Lynette starając się mówić na tyle cicho by Katherine nic nie usłyszała, a jednocześnie na tyle głośno by Edie ją dosłyszała.
- Pieprzyć facetów! Na co komu oni? - wrzasnęła Katherine wywracając się na kanapę – Lynette, skąd ty masz taki mocny łeb, co? - spytała po czym sekundę później chrapała już głośno.

Lynette zerknęła na Edie i wywróciła oczyma, po czym pokazała butelkę która stała na stole. Blondynka otworzyła szerzej oczy.

- Napijesz się ze mną? - spytała Lynette – Trzeba to dopić.
- No wiesz, obudziłyście mnie o tak barbarzyńskiej porze, że zdecydowanie będę potrzebowała czegoś co pomoże mi zasnąć – mruknęła Edie a w jej oku Lynette dostrzegła błysk.

Tak, kobiety na Wisteria lane kochały wino. Jego barwę, smak.

Edie i Lynette siedzą na ganku Katherine i rozmawiają sobie roześmiane.

Kochały siadać sobie z kieliszkiem w dłoni i wspominać dawne czasy.

Bree wpatruje się w portret rodzinny Van De Kampów i pije chardonnay, słysząc śmiech kobiet na ganku Mayfair jedynie wygląda przez okno, po czym wraca na miejsce.

I to, że mogły wypić toast. Nawet jeśli już niedługo miały się dowiedzieć, że osoba którą opłakują skrywała nie jeden sekret.

- Za Katherine – zaproponowała Susan wpatrując w Lynette, Bree, Gabrielle i Renee. Oczywiście wszystkie, oprócz Bree trzymały w ręku kieliszek z winem.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikołajek
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Poznań - Piątkowo
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:03, 07 Paź 2014    Temat postu:

No łał.

Morderstwo Katherine, Renee wciąż aktywna seksualnie, Bree to pani prezydent (USA?) oraz sekret tej kury domowej. Wspomnienia... wspomnienia... wspomnienia...

MARC, CZEMU NIE ZROBISZ FILMU?!

6/6, zwłaszcza za morderstwo Katherine i Edie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Pią 19:17, 17 Paź 2014    Temat postu:

Poprzednio w Desperate Housewives:

- Katherine nie żyje. Pomimo tego, iż była chora na raka ktoś ją zamordował.
- Bree Van De Kamp jest prezydentem USA
- Renee Faulkner ma romans z ogrodnikiem jak dawniej Gabrielle.


* * * *


Kiedy Bree Van De Kamp po raz pierwszy zobaczyła mnie, uznała, że na Wisteria lane pojawiła się konkurencja. Pamiętam jak dziś, kiedy walczyła w kuchni oto by jej ciasto cytrynowe było równie wspaniałe jak moje. Teraz, kiedy dzień po moim pogrzebie siedziała w fotelu w bibiotece w której ja zwykle siadałam i patrzyła na książki które osobiście kupiłam lub znalazłam po kupnie Chateau wciąż zastanawiała się nad tym co też było tajemniczym składnikiem ciasta cytrynowego.

- Ciociu Bree? - Dylan spojrzała na rudowłosą chwytajac delikatnie jej ramienia – Wszyscy jesteśmy w jadalni. Czekamy na Ciebie.
- Tak, zaraz zejdę – Bree kiwnęła tylko lekko głową, po czym uśmiechnęła się niepewnie – Dziękuję, Dylan.

Mój prawnik miał przeczytać mój testament. To, co pozostawiłam na świecie miało zostać podzielone pomiędzy moją rodzinę i przyjaciół. Nikt z nich jednak nie przewidział tego... jak się to spotkanie potoczy.


Desperate Housewives 9x02


"Podejrzenie"


Richard Marx, prawnik rodziny Laurain spojrzał z uśmiechem na rudowłosą która dołączyła do wielkiego stołu. Cóż, czas zacząć te spotkanie. Trzeba było przyznać, że sam Marx był ciekaw tego jak Katherine rozdzieliła swój majątek – przecież zebrała całkiem spory majątek dzięki swojej firmie oraz dalszym poczynaniom. Mężczyzna wziął do rąk teczkę, otworzył a następnie zaczął czytać:

- Ja Kath.... - w tym momencie ktoś przerwał jego odczyt pukając dosyć intensywnie i głośno do drzwi. Prawnik spojrzał na córki Katherine, a następnie jej przyjaciółki zaskoczony.
- Przepraszam na chwilę – odezwał się Matthew, po czym wstał odsuwając antyczne krzesło i przeszedł w stronę drzwi frontowych. Kiedy otworzył już drzwi, zobaczył radiowóz oraz dwóch policjantów. Jeden z nich spojrzał na Matta, a potem na swojego partnera. Ten kiwnął głową.

- Matthew Laurain? - spytał oficjalnym tonem.
- Tak – Laurain kiwnął głową – W czym mogę pomóc?
- Jest Pan aresztowany pod zarzutem morderstwa Katherine Laurain – oświadczył policjant – Musi Pan pojechać z nami.
- No Pan chyba sobie żartuje – parsknął śmiechem Matt – Miałbym zabić Katherine?
- Zgadza się – potwierdził policjant – Dlatego pojedzie Pan z nami. Proszę się nie opierać, bo będziemy zmuszeni użyć siły.
- Tato? - gdy Matt spojrzał za siebie zobaczył Patricię która zadziwiona wpatrywała się w to co się dzieje.
- To jakieś nieporozumienie kochanie, powiedz reszcie co się stało. Niedługo wrócę, wyjaśnię wszystko na posterunku – oświadczył Laurain kiedy zakładano mu kajdanki.
- Ale tato! - jęknęła Patricia.

Krzyk Patricii zaalarmował wszystkich którzy byli w jadalni. Bree, Gabrielle, Renee, Susan oraz Lynette spojrzały na córkę swojej zmarłej przyjaciółki, która wpatrywała się w drogę prowadzącą do rezydencji. Gdzie podział się Matt? Dlaczego Patricia płacze?

- Patricio.. - Bree odezwała się jako pierwsza, spojrzała mimowolnie na resztę, lekko otwierając usta – Co się stało? Czy wszystko w porządku?
- Oni.. - jęknęła Patricia, po czym machnęła mimowolnie w stronę drogi – Oni myślą, że tata zabił mamę.
- Chwila, moment, oni myślą, że Katherine zamordowano? - wtrąciła się Gabrielle spoglądając po reszcie- Dlaczego? Przecież miała raka.
- Wiesz, Gabrielle. Rak nie oznacza odroczonej śmierci. Można go wyleczyć – mruknęła Lynette nieco zmieszana. Jej latynoska exsąsiadka machnęła jedynie dłonią próbując uciszyć blondynkę.
- A Pan tu jeszcze czego? - mruknęła Renee spoglądając na adwokata- Mężczyzna został aresztowany pod zarzutem zamordowania żony, a Pan tu stoi bo...?
- Już się za to biorę! - oświadczył ożywionym tonem Richard- Pani Van De Kamp, zadzwonię gdy się czegoś dowiem.
- Tak proszę zrobić – oświadczyła rudowłosa oficjalnym tonem. Gdy drzwi zamknęły się za adwokatem, rudowłosa spojrzała na resztę z oficjalnym uśmiechem – To był długi dzień, trudno będzie nam zasnąć. Może zaparzę nam po kubeczku kakao?
- Ojacie, Bree – mruknęła Lynette – Ty to masz zimną krew – po czym zwróciła się w stronę drewnianych schodów prowadzących na górę – Będę u siebie.


* * * * *


Następnego dnia, Richard Marx z samego rana pojechał do biura koronera w mieście Couiza, znajdującym nieopodal Rennes Le Chateau. Wieść, że zostałam zamordowana wstrząsnęła nim dogłębnie- do tego stopnia, że jeszcze wczoraj zrobił wszystko by ukryć moje tajne sprawunki.

Richard spogląda na zakryte zwłoki Katherine leżące na stole, tuż obok nich stoi blondynka – lekko po piećdziesiątce. Kobieta czyta jakieś akta, co jakiś czas poprawiając okulary w czerwonych oprawkach które miała na nosie. W końcu spojrzała na mężczyznę który wszedł do pokoju.

- Ach, Pan Marx. Oczekiwałam Pana – oświadczyła oficjalnym tonem – Wiem już, co zabiło Panią Laurain.
- Co takiego? - spytał Richard wpatrując się w moje zwłoki. Nie miał odwagi odkryć twarzy, upewnić się, że to naprawdę ja leżę na stole bez jakiegokolwiek znaku życia.
- Zastrzyk – oświadczyła krótko kobieta- Prosto w serce, śmiertelna, końska dawka Nembutalu. Śmierć poniesiona praktycznie na miejscu, dosłownie kilka minut zanim...
- Biedna Katherine – mruknął Richard – To wszystko?
- Żadnych śladów gwałtu, ani innych substancji – oświadczyła rzeczowym tonem kobieta – Cóż, z tego co wiem, morderca musiał działać szybko, zdecydowanie. Jakakolwiek pomyłka i zostałby złapany.
- A to oznacza, że wszystko zaplanował – mruknął Richard.
- Zgadza się – kobieta kiwnęła jedynie głową.


* * * * *


Kiedy Susan Delfino przygotowywała się do wyjazdu z mojej posiadłości, wiedziała, że źle robi. Zbrodnia właśnie została popełniona, a ona i moje przyjaciółki chciały pozostawić rozwiązanie zagadki w rękach francuskiej policji. W tym samym momencie jednak Susan zrozumiała, że jak zwykle, nie może ot tak odpuścić.

Susan zeszła po schodach do salonu, gdzie siedział Carlos, Gaby oraz Renee. Gabrielle trzymała w ręku szklaneczkę Ice tea, Renee zaś była zajęła lakierowaniem swoich paznokci.

- Już spakowana? - spytał Carlos spoglądając na Susan- Mamy lot za pięć godzin.
- Nie lecę – oświadczyła Susan Delfino wpatrując się w resztę. Renee zmierzyła wzrokiem Delfino, jednak to Gabrielle się odezwała.
- Jak to nie lecisz? - spytała zaskoczona – Carlos, powiedz jej coś.
- Nie mogę jej zmusić do lotu, Gaby – warknął Solis.
- Oczywiście, że możesz! - zaprotestowała głośno Gabrielle- Zaciągnę ją za włosy do samolotu.
- Gaby, Katherine zamordowano – wtrąciła się Susan – Musimy się dowiedzieć, kto ją zabił.
- No i dowiemy! - odparła Gabrielle – Z portali internetowych.
- A Patricia zostanie tutaj sama, kiedy jej ojciec jest w areszcie? - spytała spokojnym tonem Susan.
- Ona ma rację – westchnął Carlos – Nie możemy pozwolić na to, by Patricia była teraz sama. Jej ojciec jest niesłusznie w areszcie.
- A co jeśli to zrobił? - spytała Gabrielle.- Carlos, to może i jest Francja, ale to nie jest Paryż. Co ja mam tutaj niby robić?
- Zdemaskować mordercę? - spytała retorycznie Susan.
- Spokojnie, Nancy Drew! - warknęła Gabrielle – Myślałam, że mamy tutaj pomieszkać by Patricia nie była sama.
- No dobrze, Susan. Załóżmy, że zaczniemy szukać mordercy Katherine. Pytanie jak?

Susan już chciała odpowiedzieć na to pytanie, jednak w rozmowę wtrąciła się Bree.

- To proste. Zaczniemy od rozmowy z Matthew. Na pewno wie kto mógłby chcieć skrzywdzić jego żonę. Susan ma rację. Musimy dowiedzieć się kto zabił Katherine. Zwłaszcza, że była amerykanką a zginęła na obczyźnie. Jako Prezydent Stanów Zjednoczonych wnoszę..
- To nie taka obczyzna, jak mieszkasz w swoim chateau – mruknęła Renee.
- Oj, cicho – skarciła ją Bree – Dobrze wiesz o czym mówię.

Podejrzenie. Wszyscy z nim się spotykamy na co dzień. Czasem jest to proces o morderstwo.

Patricia siada na przeciw Matthew w sali widzeń.

Czasem podejrzewamy, iż ktoś nie mówi nam całej prawdy.

Richard stoi nad rozpalonym kominkiem i wrzuca do niego jakieś papiery.

A czasami po prostu podejrzewamy, iż ktoś lub coś... kryje za sobą o wiele większą tajemnicę niż jest to powszechnie wiadome.

Lynette rozgląda się wokół stojąc w korytarzu Chateau, chwyta za klamkę drzwi prowadzących do gabinetu Katherine. Rozgląda się wokół, zamyka za sobą drzwi. Spostrzega iż na biurku leży laptop. Podchodzi do niego, siada na krześle, otwiera komputer. Na ekranie wyświetla się zaś prosta tabelka a w niej prośba o podanie hasła dostępu.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikołajek
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Poznań - Piątkowo
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:32, 17 Paź 2014    Temat postu:

Granmor napisał:
(...)Bree Van De Kamp jest prezydentem USA(...)


Już widzę Biały dom pod jej rządami... "podstawka, panie v-ce-prezydencie", "wyprasowałam właśnie te koronki François" czy "Ewa, w czym wyprałaś tę koszulę?". BTW, gdzie jest United States Secret Service?

Granmor napisał:
(...)Pamiętam jak dziś, kiedy walczyła w kuchni oto by jej ciasto cytrynowe było równie wspaniałe jak moje.(...)


Sezon 4 odcinek 2: wspomnienia...

Granmor napisał:
(...)Ciociu Bree?(...)


To miłe.

Granmor napisał:
(...)- Wiesz, Gabrielle. Rak nie oznacza odroczonej śmierci. Można go wyleczyć – mruknęła Lynette (...)
\\

Sezon 4 odcinek 6: wspomnienia...

Granmor napisał:
(...)Susan zeszła po schodach do salonu, gdzie siedział Carlos, Gaby oraz Renee. Gabrielle trzymała w ręku szklaneczkę Ice tea, Renee zaś była zajęła lakierowaniem swoich paznokci.(...)


Miałem pełne wyobrażenie tej sceny.

Granmor napisał:
(...)- Gaby, Katherine zamordowano – wtrąciła się Susan – Musimy się dowiedzieć, kto ją zabił.
- No i dowiemy! - odparła Gabrielle – Z portali internetowych. (...)


Gabi jest niezmienna. Słowa "(...) świecie, który domaga się zmian" z finału 4. sezonu DH jej nie dotyczy.

Granmor napisał:
(...)Lynette (...) siada na krześle, otwiera komputer. Na ekranie wyświetla się zaś prosta tabelka a w niej prośba o podanie hasła dostępu.(...)


No, no. Ciekawe, ciekawe ALE KRÓTKIE!

5/6 bo za krótkie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Q.m.c.
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Section One
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:46, 27 Paź 2014    Temat postu:

Recenzja bardzo zwięzła, bo zmęczyłam się samym przypominaniem sobie hasła by się zalogować ;p

Gabrielle wymiata.
Renee...jakoś ten jej romans średnio mi się podoba (nic nowego Rolling Eyes )
Poza tym pierwszy raz w życiu Susan mi nie przeszkadza Shocked


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikołajek
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Poznań - Piątkowo
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:59, 10 Lis 2014    Temat postu:

Niedokończone. Przenoszę na subforum "NIEDOKOŃCZONE sezony 9-te DH". Szkoda...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Pią 15:18, 14 Lis 2014    Temat postu:

Będzie dokończony. Po prostu nie mam czasu, za dużo się dzieje w moim prywatnym życiu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikołajek
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Poznań - Piątkowo
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:10, 16 Lis 2014    Temat postu:

ok

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Desperate Housewives / Gotowe na wszystko Strona Główna -> Desperacka twórczość własna / NIEDOKOŃCZONE sezony 9-te DH Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin