Autor Wiadomość
Buffie
PostWysłany: Czw 4:24, 24 Lis 2011    Temat postu:

o mój boże. Kath i Robin *.* przeżywam orgazm <3 uwielbiam je~!
Mikołajek
PostWysłany: Sob 21:40, 09 Kwi 2011    Temat postu:

Wybacz. Embarassed
Sahem
PostWysłany: Sob 21:31, 09 Kwi 2011    Temat postu:

Należałoby dodać, że to ona się pojawiła obok Heidi w tym odcinku, bo ja na przykład w pierwszej chwili nie wiedziałem skąd ta informacja tutaj.
Mikołajek
PostWysłany: Sob 20:37, 09 Kwi 2011    Temat postu:



Cytat:
Pamiętacie piękną dziewczynę z teledysku "Drive" zespołu The Cars? To była 19-letnia czeska supermodelka Paulina Porizkova. 9 kwietnia kończy już 46 lat.

Na planie klipu Paulina poznała wokalistę Rica Ocaska, dla którego straciła głowę. Od tamtej pory są razem i wychowują dwójkę dzieci. Paulina Porizkova w latach 80. i 90. XX wieku należała do najsłynniejszych supermodelek na świecie. Pojawiała się na okładkach "Vogue'a", "Playboya", "Sports Illustrated", "Elle", "Harper's Bazaar", "Cosmopolitan" i wielu innych. Swoją twarzą firmowała marki Estee Lauder i Escada. W 1988 roku podpisała kontrakt z Estee Lauder opiewający na sześć milionów dolarów. W tamtym czasie była to największa suma za kontrakt reklamowy dla modelki.

Zobaczcie zdjęcia Pauliny Porizkovej.

Paulina Porizkova w latach 80. i dziś


Źródło:
www.zyciegwiazd.onet.pl - link
Arno
PostWysłany: Śro 18:31, 12 Maj 2010    Temat postu:

Po pierwsze, sądzę, że w napisach angielskich nie ma błędu, a tam jest Kosokov, przy każdej wzmiance jej nazwiska i jak dla mnie Lynette w 6x19 powiedziała Alexei Kosokov, tak samo detektyw Booth powiedział w odc. 6x22.
Mikołajek
PostWysłany: Śro 18:19, 12 Maj 2010    Temat postu:

Po pierwsze to mogłem się pomylić z odcinkiem, ale jeśli patrzyłeś tutaj:
www.wikipedia.com/DH/6x19 - link
to autorem poprawki jestem ja.

Po drugie. Słuchałem trzy razy i detektyw Booth powiedział "Korsakov", z niemym "r". Dlatego słuchałem trzy razy by mieć pewność.
Arno
PostWysłany: Śro 17:16, 12 Maj 2010    Temat postu:

Po pierwsze to nie info z 6x22, tylko już z 6x19; a kolejna rzecz to nie "Korsakov", tylko "Kosokov".
Mikołajek
PostWysłany: Śro 11:21, 12 Maj 2010    Temat postu:

Irina o nazwisku "Korsakov". To jest info z odcinka 6x22.
ana482
PostWysłany: Pon 9:00, 22 Mar 2010    Temat postu:

Odcinek taki sobie, malo ciekawy, no coz zdarzaja sie klapy odcinkowe. Nawet udzial z slawnymi modelkami nie pomoglo. Najciekawszym watkiem bylo nieoczekiwanie wyjawienie przez Sama, ze jest nieslubnym synem Rexa. To bylo mnie ciekawe. Z Kath rowniez czy jest ta lesbijka i pytajaca o to sie gejow. Ciekawe co dalej bedzie jej "zwiazek" z Robin rozwijac. A Lynette jak zwykle staje na wysokosci zadanie i broni pamietki w postaci pierscionka po babci, ale szczerze powiedziawszy kazda matka syna by pewnie tak zachowala jak jej syn przedstawil taka dziewczyne jak Irina. Odcinek oceniam 4,5/10.
Granmor
PostWysłany: Czw 17:44, 18 Mar 2010    Temat postu:

Jestem świeżo po odcinku i mam do powiedzenia kilka spraw. Po pierwsze, przeliczyłem się chwaląc sezon 6 - nadszedł odcinek tak słaby że zdecydowanie widać że to już sezon 6 a nie, 2 czy 3.

Ale po kolei...

Zacznę od najgorszego wątku, jakim jest syn Rexa. Może od razu zaprośmy gościnnie kilku Forresterów z "Mody na sukces"? Bo mniej więcej tak się ten wątek przedstawia - jak wcześniej pisałem myślałem że koleś ma jakieś powiązania z Georgem i prawdę mówiąc - na to liczyłem - George był psycholem i jego syn, siostrzeniec czy ktokolwiek mógł po prostu być taki sam. Ogólnie to słabe nawiązanie do pierwszych sezonów, zupełnie niepotrzebny wątek. Mam nadzieję jednak że nie widzę "całego obrazka" tak jak to było w "Chirurgach" gdy wszyscy krytykowali halucynacje a okazało się że bohaterka ma raka mózgu - mam wiec nadzieję że tutaj nastąpi coś podobnego. Chcę dramatu, ale nie takiego że na ulicę spada awionetka.
AHA! I jeszcze jedno - ten sam podkład muzyczny co podczas rozmowy Bree z tym synem Rexa był m.in gdy Bree dowiedziała się o jego śmierci.
Miało być wzruszająco? W przypadku śmierci Rexa - oczywiście było.
W przypadku tego syna było to wszystko wciskane na siłę. Zero emocji.


Nowy Jork akurat mi się podobał. Tę sąsiadkę kojarzę z "ER" którego kiedyś byłem fanem. Ogólnie to jest to najlepszy wątek całej tej historii. Coraz bardziej lubię Angie - ale z tego co Arno mówił to ona nas opuści..
Sceny z modelkami fajne - chociaż wolałbym od Klum Tyrę Banks.
A tak w zupełym BTW - chyba nikt się nie spodziewał że sceny NY będą tam faktycznie kręcone. To jest serial telewizyjny.

Osobiście nie spodziewałem się jakichkolwiek scen w "Nowym Jorku".

Co tam jeszcze... Aha - Susan i Mike. Sceny zupełnie bez sensu, zero w nich jakiekolwiek komizmu. Sceny typu "Bad sex" były już wielokrotnie odgrywane w serialu i to już jest najzwyczajniej w świecie nudne.

Jako fan "SATC" podobnie jak kilkoro z Was, tęsknię za scenami gdy wszystkie siadały przy jednym stole i rozmawiały. Pamiętacie 3x1 gdy Bree ogłaszała swoje zaręczyny? To przy tym klubie golfowym? O takie sceny mi chodzi - zdecydowanie jest ich za mało, w końcu to między innymi one sprawiły że ten serial zaczęliśmy oglądać.

Tajemnica Angie może nie jest jakoś szczególnie ciekawa - ale trzyma poziom, naprawdę trudno jest wymyślać tyle wspaniałych kryminalnych opowieści. Nawet Mistrzyni Gatunku czyt. Christie czasami miała złe dni i pisała takie opowiadania i książki że szkoda gadać.

To chyba tyle. Ogólna ocena? 5/10.
Mikołajek
PostWysłany: Śro 20:47, 17 Mar 2010    Temat postu:

Odcinek online z napisami - link
Mikołajek
PostWysłany: Śro 19:38, 17 Mar 2010    Temat postu:

V. napisał:
(...) czy dobrze zrozumiałam, że Sam ma 26 lat? I że został, nazwijmy to, spłodzony, przed ślubem Bree i Rexa?: Bo głowę bym dała, że Andrew ma jakieś 27 lat…(...)


Andrew ma 27 lat. Spójrz w:
"wpadki w DH" - link
"o co chodzi?" - link
V.
PostWysłany: Śro 18:30, 17 Mar 2010    Temat postu:

Odcinek taki… średni. Co prawda nieco lepszy od poprzedniego, ale też nie tak genialny jak 6x15. Nie da się ukryć, iż nasze kochane desperatki tracą swój klimat. Kiedyś każda sekunda była doskonale przemyślana, co chwilę można było śmiać się i płakać, było napięcie. Teraz, owszem, nadal są dobre momenty, ale to są tylko momenty.

Najpierw ocena – 3/6. Były rzeczy, które przypadły mi do gustu, ale nie było ich szczególnie dużo. Od początku:

I. Susan.
Zauważyłam, iż ostatnio twórcy DH pracują wg pewnego ‘schematu’. W każdym odcinku wymyślają jeden, osobny wątek dla każdej desperatki, nic wspólnego. 1 – 2 wątki są jakoś powiązane z resztą fabuły i pomysłowe, a reszta to zwyczajne ‘zapchaj dziury’. Ten wątek był taką zapchajdziurą. Totalnie mnie nie przekonał, praktycznie prawie go nie zauważyłam. Scena z szafką, lampą i wiadomo czym – straszny humor na siłę. Przesadny honor Mike’a nieco nie na miejscu. Teraz nagle taki honorowy, a wcześniej najpierw zostawił żonę z dzieckiem (wiem, wiem, to Susan tego chciała, ale gdy się wahała, on za szybko podjął ‘właściwą’ decyzję), potem okłamuje inną kobiete, że ją kocha, a potem zostawia ją i znów wraca do żony, udając, że nic się nie stało. Rozumiem, że sporo się wtedy w jego życiu działo, ale honoru wyczuć się w tym nie dało. A teraz nagle książe na białym koniu, która nie pozwala spłacić za siebie kredytów. Przecież, do jasnej cho***y są małżeństwem i powinni mieć wszystko wspólne. Więc litości, ten wątek to masakra.
Zupełnie zbędny.
2. Lynette – bezapelacyjnie uwielbiam Lynette. Wątek może średni i niezbyt pomysłowy, ale ze względu na postać Lynn, najlepszy w odcinku. Kocham jej uparte dążenie do celu, jej sposób bycia, jej cięte teksty i nieco ironiczne uwagi. Z tą postacią nawet durny wątek jest genialny. I Felicity jest boska *.*
Ale, przejdźmy do rzeczy. Ogólnie to wątek przeciętny. Nie był zły, ale też nie genialny. Irena to moim zdaniem mało intrygująca postać, praktycznie wiadomo, czego się po niej spodziewać. Z drugiej jednak strony, jestem ciekawa rozwinięcia. Walka na linii Lynn – Irena może być niezła. Ale gryzie mnie to, że ostatnio za dużo ‘gorących blondyn’ pojawia się w tym serialu. Zupełnie, jakby chciano załatać w ten sposób dziurę po Edie. Idiotyzm. Nie mam nic do Robin i Ireny, ale patrząc na to z troche innego punktu widzenia, musze stwierdzić, że to naprawdę wygląda jakby chciano nam w ten sposób ‘zrekompensować’ odejście Edie. Głupi sposób.
3. Katherine, najbardziej kochana, wielbiona i ubóstwiana przeze mnie postać DH. Nigdy nie przestane tak twierdzić, nawet jak zepsują ją do końca.
Nie wiem już, co o tym myśleć… Pierwsza scena nawet fajna, chociaż motyw z pocałunkiem nieco naciągany. Za szybko na całowanie się przy innych, tak po prostu. Robin powinna to rozumieć. Poza tym ta scena była chyba bardziej dla wątku Susan, niż dla Kathie… Potem rozmowa z gejami. Taka scenka trochę ni z gruszki, ni z pietruszki, mało trzymająca się reszty, ale podobała mi się. Nawet bardzo. Zwłaszcza to:
Lee: Maybe you are lesbian… + mina Katherine. Bezcenne. Ogólnie, kocham mimikę twarzy Dany Delany. Uwielbiam tą aktorkę.
No i końcówka… Hm, też nie wiem, co o tym myśleć. Robin jest strasznie nachalna. Jakby kombinowała coś za plecami Kath. Mam dziwne wrażenie, że ona wcale nie jest taka fajna i miła, jak mogłoby się wydawać… To byłby taki suprajs ze strony twórców, zwłaszcza po odcinku 6x15. Poza tym, o ile mnie pamięć nie myli, czytałam gdzieś, że Sus ma się całować z jakąś babką. Hm, kim ona mogłaby być, jeśli nie Robin? Mam wrażenie, że Robin to taka dziwna kopia Edie, z tym, że zamiast facetów, będzie uwodzić kobiety i w przeciwieństwie do Edie grać słodką i uroczą..
Sama nie wiem, co o tym myśleć.
Cały wątek moim zdaniem nieco traci potencjał, aczkolwiek są dwa plusy.
Po pierwsze – uwielbiam Katherine, nawet, jak jest do niczego, to moja obsesja już; po drugie – jestem ciekawa, jak to naprawdę jest z Robin.
4. Bree.
Pierwsze, co przyszło mi na myśl, to to, że Bree nie jest już taka jak dawniej. I nie silcie się na sarkazm, wiem, że nie odkryłam Ameryki. W mojej opinii Bree zmieniła się aż za bardzo. To przytulenie Sama na ulicy było… Mało ‘bree’owate’.
Ogólnie, to stawiałam raczej na to, że Sam to psychopatyczny syn George’a. A on chyba nie jest aż taki zły. Taki troche zagubiony. Nawet fajny. Szkoda tylko, że twórcy nie potrzymali nas w niepewności nieco dłużej. To wszystko jakoś zbyt szybko się rozwiązała.
Poza tym zaczynam się zastanawiać, dlaczego przez 4 sezony niecierpiałam postaci Andrew… Ten chłopak jest fenomenalny. No, ale już się nawróciłam, więc sobie wybaczam. Amen.
(Btw. , czy dobrze zrozumiałam, że Sam ma 26 lat? I że został, nazwijmy to, spłodzony, przed ślubem Bree i Rexa?: Bo głowę bym dała, że Andrew ma jakieś 27 lat…)
5. Angie & Gabbie.
Zacznę od tego, że bardzo nie podobał mi się motyw z wyjazdem dziewczyn. Te wielkie miasta zabijają klimat DH, który i tak już prawie zaniknął. Podobały mi się natomiast sceny z modelkami. Fajne, że Gabbie coś zrozumiała.
Ale, nie, nie… To ostatnie akurat mi się mało podoba. Gabbie nie może być tą miłosierną samarytanką, która chroni sekret Angie. Nie może! Choćby dlatego, że nieco wcześniej chciała trzymać siostrzenicę jak najdalej od tej rodziny i podejrzewała Bolenów o tzw. ‘Bóg wie co’. (wiem, że dopiero czepiałam się tych jej intryg, ale te skrajności mnie irytują…)
O wiele lepiej byłoby, gdyby powiedziała o wszystkim dziewczynom. Przeciez się przyjaźnią, a na ulicy, na której było tylu ‘dziwnych’ ludzi, starzy mieszkańcy nie powinni mieć między sobą takich sekretów.
Bardzo miłą niespodzianką była dla mnie postać mamy Angie. O ile do samej Angie nie mogłam się przekonać przez dłuższy czas (a znając mnie, to pewnie pokocham ją dopiero w finale, tuż przed jej prawie że pewnym zniknięciem), to mamuśkę polubiłam od razu. I to bardzo. Pewnie tylko ja mam takie odczucia, ale ta kobieta ma w sobie coś bardzo ciekawego. Nie potrafię tego nazwać, ale to już mi się podoba. Wiem, jak to durnowato brzmi, ale często mam problemy z wyrażeniem i opisywaniem swoich myśli i emocji.


Ogółem?
Najlepsze momenty:
Lee: Maybe you are lesbian + mina Katherine,
Angie: She seems nice + jej wyraz twarzy,
+ wszystko, co związane z Lynette. Zwłaszcza scena u jubilera. Boska *.*

Zirytowało mnie pare rzeczy:
- Brak Roya i pani McCluskey!
- Mała ilość panów… (Orson tylko raz pokazany, brak Carlosa i Nicka),
- Mało wspólnych scen desperatek! Tego to ja już wybaczyć nie potrafie. Na pocieszenie jedna scena Katherine & Susan i duet Gabbie i Angie. Cały czas czekam na scenę Bree & Kathie, ale chyba się nie doczekam.

Tak apropo. Czy tylko ja mam wrażenie, że jak Angie i Gabbie się zaprzyjaźnią, to będzie trochę jak powtórka z Bree & Kathie? Ale mielibyśmy jeszcze większą powtórkę, gdyby Angie zaprzyjaźniła się bliżej z Bree, a jeszcze niedawno wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazywały. W ogóle to Angie niby pracuje z Bree, a nie mają wspólnych scen… To nieco dziwne. Aczkolwiek wtedy pewnie byłabym wściekła z powodu, który napisałam nieco powyżej.

Jeszcze raz ocena: 3+/6. Czekam na coś lepszego.
Mikołajek
PostWysłany: Śro 10:45, 17 Mar 2010    Temat postu:

Nie dałem oceny ale zgadzam się z "luuukasz15".
luuukasz15
PostWysłany: Śro 10:05, 17 Mar 2010    Temat postu:

Nie zgadzam się z większością. Wątek syn Rexa wprowadził taki powiew świerzości postaci Bree. Bo w końcu ile można sie obwiniać o wypadek, który doprowadził Orsona do kalectwa, czy choćby próbe naprawienie związku. To coś nowego i daje wiele wspaniałych pomysłów na losy jej i jej syna Andrew. Na pewno dojdzie do większe konfrontacji między nim a Alanem i Bree. W sumie nie wiem co o tym myśleć. ale na pewno nie to , że postać jest "przegięta".

Podobało mi się również to jak dojrzała nam Gabby. Pamiętam ją z 1 sezonu jako taki balon pełen pogardy dla innych, a teraz?? Świetne naprawde. Wszystko bardzo fajnie.

Głupio ogólnie wyszło z Aną. W 5 sezonie zapowiadało się, że to ona będzie miałą wielką tajemnicę. ale po telefonie ciotki Carlosa nic się jednak nie ruszyło.

Irina, bjutiful rusian girl (czyt. jak napisane). postac bardzo fajna, czekam na dalszey ciag wydarzen. Lynnete mnie rozbraja. Naprawdę to jak ją parodiowała. Masakra.

Kathrine i Robin , jakoś na drugi plan mi zeszly, nie podoba mi się to. Pomysł fajny, ale mnie nie zachwyca i robi się monotony.

Podobnie z Susan i Mike. Jeżeli ktoś by za mnie spłacił kredyt? Ludzie skakałbym z radości a nie rzucał się jak kot po obierkach. W końcu są małżeństwem i wszystkie jego problemy, zmartwienia - patrz kredyty, są ich zmartwieniami. Więc o co kaman?

Odcinek dobry, nawet b. dobry, jeśli wycięło by się susan i katherine.
OGÓLNA OCENA: 4= (cztery z dwoma.)

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group