Autor Wiadomość
Mikołajek
PostWysłany: Wto 1:13, 16 Mar 2021    Temat postu:

Mike and Susan's fate - hardly to believe they could predict something like this or plan this - was sealed/showed in s01e23 "One Wonderful Day". BTW, take a look at what was the weather during their last conversation, ironically. in s01e23 "One Wonderful Day", at the end of this episode, Mike pulls his truck into the driveway of his house on 4356 WL and walks toward it, to the front door. Zach and Susan hear him walk up the stairs. Mary Alice Is saying: "But I know not all of them will. Sadly, that’s just not the way life works. Not everyone gets a happy ending." Mike walks into his house and closes the door behind him.
_____________

Los Mike'a i Susan - trudno uwierzyć, że mogli coś takiego przewidzieć lub zaplanować - został przypieczętowany / pokazany w s01e23 „One Wonderful Day”. A tak przy okazji, spójrz, jaka była pogoda podczas ich ostatniej rozmowy, jak na ironię. w s01e23 „One Wonderful Day”, pod koniec tego odcinka, Mike wjeżdża ciężarówką na podjazd swojego domu przy 4356 WL i idzie w jej stronę, do drzwi wejściowych. Zach i Susan słyszą, jak wchodzi po schodach. Mary Alice mówi: „Ale wiem, że nie wszyscy to zrobią. Niestety, po prostu nie tak funkcjonuje życie. Nie każdemu dane jest szczęśliwe zakończenie”. Mike wchodzi do swojego domu i zamyka za sobą drzwi.
Boolik
PostWysłany: Czw 19:03, 15 Mar 2012    Temat postu:

Obejrzałem sobie odcinek kolejny raz. W trakcie retrospekcji przed śmiercią Mike'a z najszczęśliwszymi momentami Mike'a i Susan, zauważyłem, jak długo ten serial trwał i jaką długą historię zdążył nam opowiedzieć.

Myślę, że scenarzyści (celowo lub nie) pokazali nam po prostu historię pewnej miłości. Od jej początku (1x01 Susan pierwszy raz spotyka Mike'a na pogrzebie Mary Alice) do jej dramatycznego zakończenia (8x16 Mike zostaje zastrzelony przez mafię).

Była to właściwie jedyna para w całym serialu, której perypetie widzimy od początku do końca. Która istniała przez większość sezonów. (tutaj rywalizują jedynie z Tomem i Lynette, ale ich początku nigdy nie widzieliśmy na żywo).

Oto i moje głośne przemyślenia.
Zordon95
PostWysłany: Czw 15:21, 15 Mar 2012    Temat postu:

Generalnie po obejrzeniu odcinka tak sobie pomyślałem, że fatalnie kończą ten serial. Opiera się on głównie teraz na rozpaczy, mimo że w poprzednich sezonach było dużo więcej obrazów śmierci serial był śmieszny, choćby jeszcze w sezonie 5.

Oczywiście nie jestem zwolennikiem tego, że Mike umarł, a sytuacja z Lynette doprowadza mnie coraz bardziej do szału. Ileż można ciągnąć taki nudny wątek?? Carlos z Gaby też już stają się nudni, jedynie jeszcze Bree mnie nie znudziła, ale to w końcu Bree Smile
Mikołajek
PostWysłany: Śro 22:54, 14 Mar 2012    Temat postu:

dawcio930 napisał:
(...) Też chciałbym znów widzieć ich razem. Może śmierć Mike'a paradoksalnie zbliży ich do siebie? Może będzie tak jak po śmierci Victora, że Gaby od razu zapragnęła ponownie wyjść za mąż za Carlosa? [tak, wiem, że już wcześniej się spotykali, chodzi mi o pewną konwencję] Kto wie co scenarzyści dalej wymyślili...


A myślisz, że dlaczego w odcinku 8x18 Lynette (spoiler)obmyśli plan na odzyskanie Toma(/spoiler)? Zapewne w epizodzie wcześniejszym (8x17) pokażą retrospekcję jak to Mike np. pomógł Lynette przetrwać psychicznie pobyt Nory, która także chciała rozbić jej małżeństwo lub coś podobnego. Żona Toma o tym wspomni i to będzie katalizatorem jej decyzji.
dawcio930
PostWysłany: Śro 22:42, 14 Mar 2012    Temat postu:

Q.m.c. napisał:
dawcio930 napisał:
(...) Lynette-Tom. Tutaj też zanosi się na coś złego. Obawiam się, że scenarzyści jednak ich rozdzielą... Skoro niszczą każdą parę? No chyba, że stanie się jakiś cud i do siebie wrócą. Chociaż wątpię w to coraz bardziej. Po tych wszystkich wydarzeniach nie widzę dla nich szczęśliwego zakończenia. (...)


Chce dla nich szczęśliwego zakończenia! Oficjalnie domagam się tego! Nie przeboleje faktu ich definitywnego rozstania.


Też chciałbym znów widzieć ich razem. Może śmierć Mike'a paradoksalnie zbliży ich do siebie? Może będzie tak jak po śmierci Victora, że Gaby od razu zapragnęła ponownie wyjść za mąż za Carlosa? [tak, wiem, że już wcześniej się spotykali, chodzi mi o pewną konwencję] Kto wie co scenarzyści dalej wymyślili...
Q.m.c.
PostWysłany: Śro 22:32, 14 Mar 2012    Temat postu:

dawcio930 napisał:
(...) Lynette-Tom. Tutaj też zanosi się na coś złego. Obawiam się, że scenarzyści jednak ich rozdzielą... Skoro niszczą każdą parę? No chyba, że stanie się jakiś cud i do siebie wrócą. Chociaż wątpię w to coraz bardziej. Po tych wszystkich wydarzeniach nie widzę dla nich szczęśliwego zakończenia. (...)


Chce dla nich szczęśliwego zakończenia! Oficjalnie domagam się tego! Nie przeboleje faktu ich definitywnego rozstania.
dawcio930
PostWysłany: Śro 22:24, 14 Mar 2012    Temat postu:

Po kolei scenarzyści niszczą nam idealne pary na Wisteria Lane. Najpierw Bree-Orson. Z Orsona zrobili kleptomana, później inwalidę, następnie psychopatę... Orson był wg mnie idealnym partnerem Bree. Ba, powiedziałbym, że nawet lepszym niż Rex! Kocham duet Bree-Orson z 3 i 4 sezonu i takich chcę ich zapamiętać po zakończeniu serialu. Na 99,9% nie zejdą się znowu w wielkim finale, więc chyba już oficjalnie można napisać, że ta para wypadła z obiegu.

Susan-Mike. Tyle przeszli, myślałem, że będzie happy ending, a tutaj masz! Nie spodziewałem się, że scenarzyści będą chcieli zabić Mike'a [nie czytam spoilerów]. Wczoraj po obejrzeniu długo nie mogłem się pozbierać. Podobnie jak Sahem bardzo przywiązuję się do postaci, nawet do tych nielubianych. Mike zawsze był dla mnie obojętny, jednak razem z Susan tworzył jedną całość. Totalnie rozkleiłem się przy flashbacku ukazującym radość Susan i Mike'a po dowiedzeniu się od Adama, że spodziewają się dziecka. Wow, tyle wydarzeń. Wspomnienia przypomniały mi, że serial ma już 8 lat, a ja jestem z nim niemal od samego początku [zacząłem regularnie oglądać jakoś od odcinka 1x17, chyba od pogrzebu Mamy Solis]. Przeżyłem z tym serialem swoją młodość! Zawsze będą go wspominał bardzo miło. Ale wracając do Mike'a i Susan. Piękna scena kiedy jeszcze raz deklarowali sobie miłość, ich ostatni pocałunek... Bardzo wymowna scena.

Lynette-Tom. Tutaj też zanosi się na coś złego. Obawiam się, że scenarzyści jednak ich rozdzielą... Skoro niszczą każdą parę? No chyba, że stanie się jakiś cud i do siebie wrócą. Chociaż wątpię w to coraz bardziej. Po tych wszystkich wydarzeniach nie widzę dla nich szczęśliwego zakończenia.

Gabrielle-Carlos. Tutaj też widać zgrzyty. Akurat w tej sytuacji stoję po stronie Gaby. Carlos zachowuje się bardzo nieprofesjonalnie. Rozumiem, że chce zmienić swoje życie, no ale może w inny sposób? Może znów zwróci się do Boga?

Czuć, że koniec zbliża się nieubłaganie... Z jednej strony się cieszę, bo jak poziom odcinków się utrzyma [a wygląda na to, że tak] to serial odejdzie z wielką klasą. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie poniedziałków czy wtorków bez "Gotowych...". To będę takie puste dni...
luuukasz15
PostWysłany: Śro 21:56, 14 Mar 2012    Temat postu:

Co jak co... ale Teri zagrała w tej scenie niesamowicie! Jej krzyk... wrrr, do tej pory ciary mnie przechodzą, to jest naprawdę coś. Podziwiam ją <love>
Sahem
PostWysłany: Śro 21:36, 14 Mar 2012    Temat postu:

Ja mam coś takiego, że za bardzo przywiązuję się do postaci.
Czy to dobrych, czy złych.
No i bądźmy szczerzy - uwielbiam dramę xD Będę to wyolbrzymiał jak się da i ile się da, chociaż pewnie nie ma czego.
Q.m.c.
PostWysłany: Śro 20:51, 14 Mar 2012    Temat postu:

Mikołajek napisał:
(...) przyjąłem śmierć Mike'a dość obojętnie. Nie podważam faktu, że ta scena została doskonale zrobiona i popłynęły mi trzy krople łez po policzku ale tylko tyle (...)


Wyjdę na zimną i nieczułą, ale ja nawet nie uroniłam trzech łez...po obejrzeniu tego odcinka pomyślałam "cóż będzie mi go brakowało". Jednak po chwili namysłu stwierdzam, że do końca zostało tak mało odcinków, że może wcale nie odczuje jego braku, za to lament Susan będzie mnie rozbrajał.
Mikołajek
PostWysłany: Śro 19:08, 14 Mar 2012    Temat postu:

Ja powiem szczerze, że [mówię to z pełną odpowiedzialnością] przyjąłem śmierć Mike'a dość obojętnie. Nie podważam faktu, że ta scena została doskonale zrobiona i popłynęły mi trzy krople łez po policzku ale tylko tyle. Westchnąłem i zająłem się innymi sprawami.

Natomiast śmierci Edie to ja do dzisiaj nie mogę przeżyć.
Sahem
PostWysłany: Śro 18:56, 14 Mar 2012    Temat postu:

Granmor napisał:
[Prowokacja]Trzeba przyznać że śmierć Mike'a była bardziej efektowna niż śmierć w kartonach.[/Prowokacja]

Gy, bo to Polska xD Nas stać na kartony, ich na wynajęcia atrapy broni i efekty specjalne xD

Oglądałem sobie wczoraj śmierć Edie. Jej... Zapomniałem jak bardzo tamtą śmierć przeżyłem. Z Mike'iem jest podobnie. Podobnie było z Shannon.
Seriale naprawdę za bardzo mnie wciągają xP
Granmor
PostWysłany: Śro 18:21, 14 Mar 2012    Temat postu:

[Prowokacja]Trzeba przyznać że śmierć Mike'a była bardziej efektowna niż śmierć w kartonach.[/Prowokacja]
Q.m.c.
PostWysłany: Śro 16:34, 14 Mar 2012    Temat postu:

Cytat:
Lyn założy gang, Sus bezie płakać i panikiwać, Gaby zostanie niunią więzienną, a Bree będzie zachowywać zimną krew.
hahaha podziwiam Twoją wyobraźnię horny Cool

Nie wiem czy są jakieś szanse na "szczęśliwe zakończenie" dla desperatek, ale w ostatnich odcinkach brakuje mi pozytywnej energii...ciągle coś się dzieje (co oczywiście jest powodem do zadowolenia), jednak zazwyczaj jest to wiadomość o chorobie, rozwodzie, uzależnieniu itp. Chwilami dobija mnie to. (najwyraźniej za bardzo zżyłam się z tym serialem i bohaterkami xp)
horney
PostWysłany: Śro 14:38, 14 Mar 2012    Temat postu:

Hmmm... dokąd teraz ten serial zmierza? Ma to być ostatnia seria. Widzę teraz ten serial jako piękny statek, który dumnie płynie przez ocean, ale żeby jakoś zakończyć jego działalność zaczyna się go dewastować-oczywiście z klasą(kontrolowane rozbicie o skały?).
Twórcy niszczą życie większości bohaterów.
-z Bree zrobili lafiryndę
-z Susan wdowę
-z Lynette nieszczęśliwą rozwódkę
-z Gaby żonę alkoholika, któremu zaczyna odbijać
-Uśmiercają Karen
Nadomiar wszystkiego wysuwa się sprawa ubicia ojczyma Gaby i pewnie wszystkie skończą w pace. Lyn założy gang, Sus bezie płakać i panikiwać, Gaby zostanie niunią więzienną, a Bree będzie zachowywać zimną krew.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group