Autor Wiadomość
martica0402
PostWysłany: Śro 20:44, 04 Kwi 2012    Temat postu:

Zordon95 napisał:
Jak tak dalej pójdzie to kolejny związek, który się zrujnuje to Gaby i Carlos, ale to koniec serialu więc można się tego spodziewać. Lynette pewnie już nie będzie z Tomem, podobnie jak Bree z Orsonem, a Susan z Mikiem. Takie moje zdanie.


Też mi to przyszło do głowy, że to może się skończyć bez happy endu dla każdej z desperatek. Każda z pań straci swojego ukochanego. Susan straciła Mike'a, Lynette rozwiedzie się z Tomem (a raczej Tom z nią), Carlos przyzna się do zabójstwa i dostanie dożywocie, a Bree już jest sama.
Zordon95
PostWysłany: Śro 17:11, 04 Kwi 2012    Temat postu:

Jak tak dalej pójdzie to kolejny związek, który się zrujnuje to Gaby i Carlos, ale to koniec serialu więc można się tego spodziewać. Lynette pewnie już nie będzie z Tomem, podobnie jak Bree z Orsonem, a Susan z Mikiem. Takie moje zdanie.
Sheila
PostWysłany: Śro 16:14, 04 Kwi 2012    Temat postu:

dobry odcinek, chociaż czułam lekki niedosyt, bo oczekuję akcji na najwyższym poziomie, zważywszy na to, że to jesteśmy już tak daleko Wink
najbardziej nie podobał mi się wątek z siostrą Mike'a. no naprawdę? tylko na tyle was stać, twórcy? gdyby okazało się, że Mike faktycznie miał romans, to byłoby to już wyjątkowo żenujące... a tak było lepiej, co nie zmienia faktu, że to był typowy wątek na jeden odcinek, o którym na 90% już nie wspomną Rolling Eyes a wszystko i tak prowadziło do zatrzymania dziecka przez Julie.
teraz o plusach... Wink świetna początkowa scena w domu Bree, "male strippers" i prezent do użytku ręcznego Laughing ach, zapomniałabym, że kocham tę sukienkę Bree. wydaje mi się, czy nosiła ją już wcześniej?
Carlos mnie wkurza, jego hipokryzja i męska duma stały się nie do zniesienia nigdy nie byłam jakąś zagorzałą fanką Gaby, ale w tym przypadku stoję po jej stronie.
Lynette i Tom... smutno strasznie. Felicity tak wiele wyraża samym spojrzeniem, a w tym odcinku było ono cholernie smutne.
Granmor
PostWysłany: Śro 10:19, 04 Kwi 2012    Temat postu:

Chyba faktycznie Bree czeka happy end. No bo jaki by to dało obraz amerykańskiemu sądownictwu, gdyby spreparowany dowód byłby obciążający?
To tak jak "zabójstwo" MJ przez Dave'a - po prostu - nie mogło się stać.
Mikołajek
PostWysłany: Śro 7:18, 04 Kwi 2012    Temat postu:

Napisy są już dostępne:
http://napisy24.pl/
vandekamp
PostWysłany: Pon 21:29, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Zaburzenie psychiczne to mało powiedziane... Gość jest irytujący. Sposób w jaki się zachowuje i jak dąży do celu pasuje mi bardziej do Orsona (wywlekam dzisiaj od rana wszystkich którzy mi działają na uzębienie). Gdyby we dwóch się dobrali, to stworzyliby duet z piekła rodem (jak to powiedziała Carolyn Bigsby co do małżeństwa Bree i Orsona)... Mam nadzieję, że na koniec sezonu facet będzie smażył się w piekle, albo będą go skrobać z ulicy bo Orsonowi coś się odmieni i jak to ma zwyczaju rozjedzie kolejnego faceta... a co tam!

sorry! poniosło mnie Smile
Mikołajek
PostWysłany: Pon 19:19, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Nie o to chodzi Kulka. Od kilku dni celem życiowym detektywa Murphy jest przyskrzynić tę "sukę" Bree. Robi wszystko by osiągnąć swój cel tylko dlatego, że Bree złamała serce biednemu Chuk'usiowi (czyt. Czakusiowi). Dowody są nikłe i łatwe do podważenia jak sam wyjaśnił adwokat Weston ale on nadal drąży temat. To jakieś zaburzenie psychiczne, wręcz nękanie niewinnej osoby bo każdy oskarżony jest niewinny dopóki go sąd nie skaże. To ten drugi detektyw, IDIOTA BO PRZECIEŻ NIE SPOJRZAŁ DOKŁADNIE NA MAPĘ, powinien zgłosić swemu przełożonemu.
Kulka
PostWysłany: Pon 19:04, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Mikołajek napisał:
(...)
Detektyw Murphy to świnia. Świnia jakich nie mało na tym świecie, ale na miejscu jego kolegi to bym zgłosił anonimowo do jego zwierzchnika o takim zachowaniu swego "kolegi". Tym podpisem pod mapą na pewno zasłynął "chwałą".

Moim zdaniem partner detektywa Murphy'ego nie widział dopisywania numeru na mapie (jeżeli dobrze zrozumiałam, o co Ci chodzi).
vandekamp
PostWysłany: Pon 18:26, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Mikołajek napisał:
Sahem napisał:
(...) Naprawdę fajnie. No i potwierdził się fakt, że Adele nie żyje. (...)


W którym miejscu to usłyszałeś?

Tu wychodzi MOJA niezbyt dobra znajomość mówionego angielskiego.

PS. Mam nadzieję, że w recepcji motelu/hotelu była kamera ap ropo detektywa dopisującego konkretny adres na mapie.


Kamera... nie wpadłem na to Smile
Boolik
PostWysłany: Pon 17:06, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Witam! I już po kolejnym odcinku DH.

Zacznę od najważniejszego: Lynette. Lynette Lindquist. Lynette - samotna matka. Lynette już-nie-Scavo.
Mój Boże....
Oni nie mogą się po prostu wziąć i rozwieść. Myślę, że Tom wyrzuci te papiery rozwodowe.
Oni do siebie wrócą. Na 100%. No bo.. widać, że Tom coś do Lynn czuje jednak... no nie?

Niemniej uwielbiam te zielone plamy na białym ubranku Jane. Jane to wredna s*ka i życzę jej śmierci.

Wątek Susan był nawet przyjemny. Jest to świetny moment, aby wprowadzono znów Adele Delfino. Albo przynajmniej tatę Mike'a.
Plus za powrót Lee.

Bree jest przeurocza w swej roli. Sposób, w jaki zachowuje się w momencie aresztowania... albo gdy pierwszy raz rozmawia z tym jej nowym adwokatem... typowo w stylu Bree! Kocham ją za właśnie takie odcinki, w których jest... taka genialna.

U Gaby jak zwykle (w tym sezonie) trochę śmiechu i trochę dramatu. W tym odcinku ten dramat przewyższał sprawę. Zwłaszcza w trakcie kłótni z Carlosem.
Trochę go (Carlosa) nie rozumiem. O co się wścieka? Że Gaby teraz zarabia więcej? To nie wróży dobrze zważywszy na historię serialu(przypomnienie: Kto w tym odcinku podpisał papiery rozwodowe, bo pokłócił się WŁAŚNIE O PIENIĄDZE?)
Przecież Carlos przez większość serialu narzekał na to, że to on musi pracować, a Gaby się tylko obija... To co mu teraz nie gra?

Scenarzyści znów wrócili do wersji pt "brak Renee". A szkoda.


A co do detektywów... Wg mnie ten grubszy detektyw jest strasznie śmieszny w tym swoim grożeniu Bree.
Od paru odcinków mamy zaszczyt widzieć tego pana, który w przeraźliwy sposób ma źle wróżyć Bree. Jak już mówiłem... Prędzej to może być zabawne niż przerażające.

Ogólnie odcinek oceniam na 9/10.

Pozdrawiam!
Mikołajek
PostWysłany: Pon 16:39, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Dzięks.
Sahem
PostWysłany: Pon 16:38, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Mikołajek napisał:
Sahem napisał:
(...) Naprawdę fajnie. No i potwierdził się fakt, że Adele nie żyje. (...)


W którym miejscu to usłyszałeś?

Nikt nie powiedział "Och, Adele umarła". Ale z rozmowy między Susan, a Julie wynikało, że "Adele przez całe życie ŻYŁA z tą myślą". W końcu żyłaby nadal. Chyba, że to już jest nadinterpretacja, ale wolę chyba to, niż sądzić, że matka nie przyjechała na pogrzeb syna.
Mikołajek
PostWysłany: Pon 16:03, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Sahem napisał:
(...) Naprawdę fajnie. No i potwierdził się fakt, że Adele nie żyje. (...)


W którym miejscu to usłyszałeś?

Tu wychodzi MOJA niezbyt dobra znajomość mówionego angielskiego.

PS. Mam nadzieję, że w recepcji motelu/hotelu była kamera ap ropo detektywa dopisującego konkretny adres na mapie.
Sahem
PostWysłany: Pon 14:52, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Odcinek był niesamowity. Nie wiem, czy to atmosfera zbliżającego się końca, czy naprawdę jest tak dobrze. Pojawiają się starzy bohaterowie (Lee), ci, którzy wrócili nadal tam są (Julie), a nie znikają po jednym odcinku.
Naprawdę świetnie rozwiązali sprawę z dzieckiem Julie. Początkowo widząc, że Mike wysyła pieniądze na dziecko pomyślałem "NIE! To najgorsze, co mogliby zrobić". No i okazało się zupełnie inaczej. Naprawdę fajnie. No i potwierdził się fakt, że Adele nie żyje. Poza tym wątek miał sens i tak naprawdę wpłynął na sytuację.
U Gabby dość nieciekawie. Ale nie z jej powodu. Owszem, może na trochę za dużo sobie pozwala, ale jakim prawem Carlos może mieć do niej pretensje. Nie robi tego dla siebie. A jak sama wspomniała sam od czasu do czasu kazał jej rozpiąć dodatkowy guzik bluzki, "bo to ważny klient".
Rozwód Tom'a i Lynn? Z klasą. Nie chodzi mi tutaj o sam rozwód, ale wątek, który do tego doprowadził. Jeden podpis i po wszystkim. Naprawdę dobrze to rozwiązali, bo jakieś dłuższe zabawy byłyby po prostu nieco nudne. Ale wiadomo też, że wrócą do siebie. Widać to.
Bree... Ach. Ona znowu jest idealna. Oburzona stripteaserem, składająca idealne kwiaty... Tak. Taka powinna być przez cały serial, a nie tarzać się w błocie. A tekst "kiedyś używałam do tego ręki, ale z tym wszystko jest dużo łatwiejsze" wymiata xD Ten prawnik też fajnie w całość się wpasował. Ale to, co zrobił ten gliniarz to chwyt poniżej pasa, zdecydowanie. Dzięki temu wiemy już, że Bree wyjdzie z tego spokojnie (nawet, jeśli nie wyjdzie na jaw, że dopisał ten adres - nie zdziwiłbym się, gdyby ta babka z motelu robiła wszystkim rzeczom fotki "coby nikt nie mógł się przyczepić, że coś ukradła").
Widać, że ten serial może się skończyć dobrze. I bardzo dobrze xD
vandekamp
PostWysłany: Pon 10:52, 02 Kwi 2012    Temat postu:

W każdej scenie w której pojawiał się Murphy, miałem ochotę wstać i mu przyłożyć. Facet tak działa mi na nerwy, jak Kayla. Z chęcią ich oboje wrzuciłbym do jednej szuflady i zamknął na cztery spusty.

Poza tym odcinek był świetny. Bree po raz kolejny pokazała klasę - w scenie aresztowania oraz kiedy wyrwała muffin prawnikowi.

Jeżeli chodzi o Toma i Lynette, to uważam że coś zacznie się dziać między nimi i papiery rozwodowe chyba nie trafią do sądu. Scena, kiedy Lyn rozpłakała się w samochodzie, przypomniała mi sezon 4, gdy dowiedziała się że jest zdrowa i ciesząc się w ogrodzie, nagle rozpłakała się na widok martwego oposa... nie wiem, skąd mi się to wzięło, ale obie sceny były równie wzruszające.

Gaby, jak zawsze samolubna i egoistyczna w każdym calu. W każdym! Chyba wolałbym żeby romansowała z ogrodnikiem (przynajmniej pokazali to w sposób zabawny i starali się ją usprawiedliwić), niż olewała męża który potrzebuje wsparcia, pomocy i zainteresowani a nie tylko pieniędzy.

Renee było za mało i uważam że lepiej będzie jeśli nie powiem nic na ten temat. Poza akcją z prezentami zabrakło mi czegoś, co pokazałoby jej prawdziwy charakter...

No i nieszczęśliwa Susan. Jedyny plus scen z Susan z tego odcinka to Lee. Trochę taki inny niż kiedyś. Jakoś nie trzepocze rękoma i jest bardziej opanowany. A szkoda, bo kiedy przyszła do niego o 2 nad ranem, mógł zachować się tak jak zrobiłby to dawniej... Mam tylko nadzieję, że Susan nie będzie chciała odszukiwać w siostrze Mike'a swojego zmarłego męża.

Podsumowując, odcinek wywarł na mnie najwięcej emocji... Chyba dlatego że wkurza mnie Murphy i w każdej scenie w której się pojawiał bądź miał się pojawić czułem ucisk w brzuchu... Mam tylko nadzieję, że końcówka serialu nie będzie się ciągnąć jak makaron, ale będzie utrzymana w podobnym stylu jak ten odcinek...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group