Forum Desperate Housewives / Gotowe na wszystko Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Charmed 9 - by Granmor
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Desperate Housewives / Gotowe na wszystko Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Blooregard
Nowy na Wisteria Lane



Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Czw 18:28, 13 Gru 2007    Temat postu:

Też oglądam czarodziejki. Pozdrawiam!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Future
Grotesk Burlesk



Dołączył: 16 Gru 2007
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:28, 22 Gru 2007    Temat postu:

Kiedyś baaardzo dawno temu oglądałem Charmed. A co do opowiadania to bardzo mi się podoba. W szczególności sposób pisania Wink. Czekam na następną część. Mam nadzieje, że będzie równie ciekawa jak ta.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Pon 14:53, 24 Gru 2007    Temat postu:

Trix uśmiechnęła się do dziewczyn.-Na nas czas.-oznajmiła otwierajac portal na ulicy. Wszystkie cztery skoczyły w wir.
Przebyły kilka planów, ostatecznie dostając się w dosyć ciekawe miejsce.
-Jesteśmy na górze. - oświadczyła Prue.
-Górze? Czyli, tutaj, czyli, tam że tam? - wyjąkała Paige.
-Na tej samej. - zgodziła się martwa.

Trix uśmiechnęła się pod nosem, machneła dłonia zamykając wrota. Poprawiła fryzure i spojrzała siostry.
-Zaczekajcie tutaj, Rada zaraz Was przyjmie.
-Po co? - spytala Piper.
-Rada musi poznać Wasze plany. - wyjaśniła Trix.
-Plany? - zdziwiła się Piper. - Takie jak zwykle, uratować swiat i unicestwić Demona.
-Rada postanowiła że musi wiedzieć o wszystkim, dotychczas nie ingerowała w to co robiły czarodziejki. Teraz, stawka jest wysoka.
-To są jakieś kpiny, Prue. - zdenerwowala się Piper. -Przecież dobrze nam idzie, powiedz im, że nie mogą tak po prostu "ingerować" w nasze sprawy.
-Ostateczna misja to nie jest Nasza sprawa, ale Sprawa calego świata. Nie liczymy sie tylko my, licza się czarodziejki z całego świata. - wyjasniła Prue.
-Wasza siostra ma rację. - stwierdziła Trix.-No, chodźcie do Sali Konferencyjnej.



Po chwili znajdowali się już w innym miejscu, to wyglądało tak jakby ich myśli przeniosły je w odpowiednie miejsce.
Które swoją drogą, wyglądało naprawdę ciekawie. Na środku znajdował sie stół z wytopioną ogromną literą N.
Wokół, znajdowało się dwanaście krzeseł, a dalej, za balustradami miejsca Rady. Rada liczyła sobie az sześćset osób.
Pokój, a raczej, sala, była ogromnych rozmiarów. Po chwili, dziewczyny usłyszały za sobą znajomy głos.
Jeden z mężczyzn, ubrany w bardzo długą szatę chrząknął wstając.

-Zebraliśmy się dzisiaj, w Sali Nathiela. Jesteśmy tutaj, aby przedyskutować sprawę Otchłani. Jak wiemy, Tahon, najpotęzniejszy
nekromanta rozpoczął na Ziemi swoją krucjatę. Przedstawiciele białej magii jednak skutecznie bronią miast.
-Cóż więc poczniemy, Senatorze? - spytał jeden z radnych.
-Musimy zagłosować i postanowić, czy nasza interwencja jest naprawdę konieczna. - oznajmil starzec.
-Trix, o co chodzi? - spytała Prue.
-Prue, zawsze tak postępujemy jeżeli sprawa jest poważna.
-No właśnie! Poważna! Ludzie sami sobie nie dadzą rady!
-Zawsze możemy wysłać Czarodziejki. Pokonały już hordy Demonów, dają sobie radę z kolejnymi.
-Tak? To co ja tutaj robię? - Prue zmierzyła go zimnym wzrokiem. - Rada wiedźm przyszłała mnie po coś więcej niz pomóc moim
siostrom uporac sie z moim odejściem. Chcą, bym pomogła w ostatniej walce. Ostatniej Walce Dobra.
-Dobro nigdy nie wygra.- poprawił ją senator. - Zawsze musi istnieć druga strona.
-Ale nie musi nam zagrażać. - stwierdziła Prue, patrząc wprost na mężczyznę. -Nic nie da schowanie głowy w piasek, czarodziejki
tym razem same sobie nie dadzą radzy. To jest ostatnia walka, podczas której możemy się obawiać drugiej strony. Lepiej, by
nie panowały wśrod nas rozmały. Inaczej.
-Inaczej? - spytał senator.
-Inaczej, świat przestanie istnieć. - dokończyła Prue, patrząc na swoje siostry, Piper i Paige.


Charmed : Odcinek 4


Paige spojrzała na Piper. - O czym ona mówi?
-O chaosie. - wyjaśniła krotko Piper. - Jeżeli pozwolimy by nami zarządzał, wszystko zniszczymy.
-Rozumiem. - Paige zgodziła sie po chwili, patrząc pytająco na radę. -To chyba zaczyna być skompliowane, bardziej niż Amerykańskie
prawo deportacyjne.
-Skoro już to ustaliliśmy. Czas, by nasze trzy czarodziejki, oraz Prue dostały misję. Swoją drogą, gdzie jest Phoebe Halliwell?
-Aktualnie..-mrukneła Piper. - Na castingu do pracy.
-Pracy? - zdziwił się meżczyzna.
-Nie ważne. - stwierdziła zrezygnowana Piper.
-Panie... - rzucił szybko jakiś duch światłości.
-Co się stało? - spytał senator.
-Właśnie dostałem wiadomośc od jednej z nas. Przed kilkoma minutami, San Francisco przestało istnieć.
-Jak to? - spytał nagle senator, tworząc przed sobą obraz zniszcoznego miasta.-Tahon zaatakował, czarodziejki, czas działać.
-Ale, księga Cieni jest w San Francisco. - krzyknęła Paige.
-ch****a, jesteś duchem światłości, Paige! Przywołaj ją! - mruknęła Piper. Paige zamknęła oczy, a po chwili w jej ręku znajdowała
się stara, zakurzona księga.
-A teraz, wysyłam Was razem z Leo do Otchlani. Tylko pokonując Tahona, pokonacie Zło.
-Co?! Ale to walka calego świata!- krzyknela Piper.-Dlaczego znowu tylko My?!
-Bo jestesmy za dobre, by mieć spokój. - powiedziala z satysfakcja Paige.


Wzywam ogień piekielnych czar.
Juz na wojnę jest czas,
zabierzcie promień jasności do ciemności
i rozjaścijcie te okropności


Po chwili, trzy siostry otoczył niebieski promień, który powoli wirując, przeniósłe do Otchłani.
Senator uśmiechnął się pod nosem.-Skoro to już załatwiłem.... - spojrzał na jednego ze Starszych i zaatakował go kulą energi.
Mężczyzna znikł, Senator zabił jeszcze kilku i znikł....


* * * * * * *



Gdzie jest Leo? - spytała Piper po chwili zastanowienia. Było tutaj jeszcze gorzej niż kiedyś. To miejsce ociekalo mrokiem.
-Nie wiem. - rzuciła Prue, pstryknęła palcami i w powietrzu pojawiła się kula energi z której biło światło. - Zgubimy się bez jakiegoś światła.
-A Phoebe? - spytała Paige. - Gdzie jest Phoebe?
-Coś mi mówi, ze wcale do nas nie dołączą. - odparła Prue, spojrzala na resztę, pokazała palcem ciemny korytarz.-Chodźcie tędy. Coś tam śmierdzi
-Masz rację. - zgodziła się Paige. - Zdecydowanie, coś tam śmierdzi.



San Francisco


Phoebe spogląda na filiżankę. Po chwili, do sali wchodzi sekretarka tego mężczyzny.
-Pani Halliwell, ma Pani gościa.
-Gościa? - zdziwił się mężczyzna.-Ona tutaj jest na rozmowie, jak może ttutaj ktoś przychodzić.
-To ktoś z rodziny, mówi że pilne.- dodała kobieta. -Pan Wyatt.
-Leo? - zdziwiła się Phoebe, po chwili wstała szybko.-Ja..zadzwonię. -rzuciła do przyszłego szefa i szybko opuściła biuro.
Leo znajdował się w holu, gdzie nerwowo przeglądał jakiś magazyn. Phoebe poklepała go po ramieniu.

-Co się stało?
-Na górze doszło do przewrotu. - powiedział odwracając się.
-Jakiego przewrotu? - spytała Phoebe podnosząc wysoko jedną brew.
-Jeden z senatorów okazał się zdrajcą, razem ze swoimi towarzyszami zdominowali "Gorę." Twoje siostry są w niebezpieczeństwie.
-Wszystkie trzy?
-Nie, dwie. - odparł Leo.
-A co z Prue?
-Phoebe, Prue nie żyje. - powiedział Leo, uśmiechając się przy tym krzywo.
-No tak, to dosyć logiczne.
-Prawdopodobnie Senator i jego poplecznicy bedą próbowali Cię znaleźć. Nie możemy wrócić do domu.
-Ale co z Księgą Cieni?
-Musi zostać w posiadłości. Tam jest bezpieczna.
-Leo, bez księgi jesteśmy słabsze. - odparła Phoebe.
-Przetrwamy to, a teraz chodź, orbitujmy stąd.
-Orbitujmy? - zdziwiła się Phoebe. -Zawsze myślałam ze...
-Teraz to się nie liczy. - wycedził Leo, dotykają Phoebe i razem z nią znikajac.


* * * * * * * * *



Piper jeszcze nigdy nie widziała czegoś takiego. Zresztą, nie spodziewała się ze ta Otchłan moze tak wyglądać. Pod jej stopami znajdowało się miasto Sullvian.
Owe miasto cechowało się ciekawym położeniem. Otóż, znajdowało się w przeogromnej jamie, której podłoże zostało zniszczone
tworząc krater. Tuż za miastem znajowały się jeziora magmy. W ścianach tej przeogromnej jaskini było kilka wejść do miasta.

-Nigdy bym nie pomyślała, że oni mogą mieć miasta. - mruknęła Paige, obserwując obywateli piekielnego osiedla.
-O tak, może jeszcze mają własne przedmieścia. - powiedziała radośnie Piper. - Myślicie że ten...Tahon jest tutaj?
-Jeżeli jest, to się o tym dowiemy. - odparła Prue, lustrując wzrokiem miasto. Szukała jakiś charakterystycznych budowli. Takich,
które mogą być ważne.
-Jak? - spytała Piper. -Przecież jak oni zobaczą Czarodziejki, kto kolwiek, to uruchomią alarm. Nie możemy ryzykować wejścia do miasta.
-Ale..-mruknęła Paige. -My musimy tam wejść... Takie śmierdzące miejsce jak to miasto ma zapewne dużo zakamarków, bedziemy unikać
głównych placów i ulic.
-Paige ma rację. - zgodziła się Prue, zamknęła oczy, a na jej dłoni pojawiły się trzy habity. -Ubierzemy je, to pomoże nam
ukryć nasze...tożsamoście.
-Nie podoba mi się to. - Piper spojrzala na habit. -Mam złe przeczucia.
-Jedyne przeczucia, na które możemy iczyć to te od Phoebe. Ale jej nie ma. - mruknęła Prue zakładając habit.
-Chodźmy więc. - powiedziała Paige, która była już ubrana w swój strój.


Powoli schodząc w dół krateru, siostry corz mocniej wyczuwały promienie ciemności, które otaczały to miasto. Obywatele byłi również
oryginalni. W Sullvian mieszkali zarówno czarnoksięznicy jak preróżne nie-ludzkie istoty.
Piper spojrzała na żebraka który siedział na brudnej ziemi. Mężczyzna był pobity, a w dloni trzymał kilka miedziaków.
Tuż obok, znajdowała się kurtyzana. Wokół szyji miala łańcuch, który łaczył się z łańcuchami które otaczały jej nogi.
Piper nigdy nie widziała kobiety, z której tak biła nienawiść do otaczającego ją miejsca. Pewnie nie była jednym z mieszkańców.
Gdyby przeszły jeszcze kilka kroków, czaodziejki dostałyby się na ulicę. Takich sytyacji chciały unikać, więc szybko zawróciły, znów
spotykając pobitego żebraka i udały się alejką na lewo.

-To miejsce jest obrzydliwe. - oceniła Piper.
-Obrzydliwe? - prychneła Paige. - Murzynskie dzielnice lepiej wyglądają.
-Tak,no i tam dziwka robi co robi z własnej woli. - mruknęla Piper.
-Cii, coś słyszę. - odezwała się Prue, podbiegając bliżej źródła dźwięku. Wszystkie trzy schowały się za starymi beczkami.
To był herold, który wolał wszystkich na spotkanie z Jednym z najpotężniejszych - Tahonem.

-Chyba mamy naszą zgubę. - mruknęła Paige.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
silesia11
Nowy na Wisteria Lane



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 14:39, 26 Sty 2008    Temat postu:

Te opowiadania są po prostu boskie !!!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Future
Grotesk Burlesk



Dołączył: 16 Gru 2007
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:44, 05 Lut 2008    Temat postu:

AAA Granmor! No na prawde świetne. A ta pani nade mną to rzeczywiście szacunku nie ma . Tak. Ja czekam na następne odcinki ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arno
Ekspert ds. Fairview



Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 3337
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Skąd: Toruń
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:17, 12 Paź 2008    Temat postu:

No i sie skonczylo na 4. Sad xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Desperate Housewives / Gotowe na wszystko Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin